Dobry mecz ze Stalą
Pewnym zwycięstwem 4:1 (1:0) zakończył się niedzielny mecz biało-niebieskich z występującą w wałbrzyskiej klasie okręgowej drużyną Stali Świdnica. Spotkanie rozegrano na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Świdnicy.
Od pierwszych chwil spotkania zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce oraz składnie ją między sobą wymieniali. Nie przynosiło to jednak większego skutku gdyż dobrze grająca w tym dniu łomnicka defensywa nie pozwalała się rozwinąć graczom Stali, którzy mieli ogromnę problemy ze stworzeniem sobie okazji bramkowych. Takich problemów nie mieli grający z kontrataku podopieczni Piotra Aleksiejewa. Na pierwszą bramkę w tym spotkaniu czekać trzeba było aż do 28 minuty. Wówczas przechwytem piłki na połowie rywala popisał się Łukasz Krupa, przytomnie zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Sylwestra Wilczyńskiego, a ten mimo ostrego kąta zmieścił futbolówkę w bramce Stali. Wynik tuż przed samą przerwą mógł zmienić Mateusz Dregan jednak piłka po jego strzale trafiła tylko w poprzeczkę.
Po zmianie stron spotkanie się wyrównało, a biało-niebiescy zaczęli wykorzystywać kolejne nadarzające się okazje. Najpierw po składnej akcji efektownym lobem popisał się po raz drugi tego dnia Wilczyński. Szczęście uśmiechnęło się również do jego partnera z formacji ataku, Mateusz Dregana, który z zimną krwią wykorzystał błąd bramkarza Stali i z najbliższej odległości podwyższył na 3:0. Miejscowi największe zagrożenie stwarzali pod bramką Cieniawskiego za pomocą stałych fragmentów gry. Łomnicki goalkeeper bronił jednak tego dnia fenomenalnie, a pokonany został po szybkiej akcji i centrze z prawej strony boiska. Nie bez winy przy tej sytuacji był Łukasz Krupa który zgubił krycie, czym ułatwił zawodnikowi Stali oddanie celnego strzału głową. Wynik spotkania ustalił w 90 minucie Mateusz Dregan, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu podbramkowym.
KS Łomnica: Cieniawski - Śliwiński, Wasiuk, Wojtarowicz - Makowski, Ślusarczyk, Ozimek, Krupa, Zych - Wilczyński, Dregan oraz Aleksiejew, Szlęk.
Komentarze